sobota, 23 lutego 2013

Rodział 24

Podczas jazdy doszłam do wniosku, że mam spore szanse na sponsoring. O sponsorze każdy marzył od dłuższego czasu. Jest to coś wspaniałego, firma płaci ci za jazdę na desce,
a w zamian masz nosić rzeczy z logiem tej firmy. Jak już wspominałam mam spore szansę,
 gdyż jestem DZIEWCZYNĄ jeżdżącą na desce. Powiem skromnie, jestem lepsza od nie jednego chłopaka. Rzadko spotykany widok. Dojechałam po 8 minutach.
Zastałam tam dziwną ciszę. Nie grała muzyka, nikt się nie śmiał, kłucił.
Słychać było tylko odgłosy kółek. Paru facetów chodziło w tę i we w tę.
 Nie zważając na nic zaczęłam jeździć. Po chwili każdy się skapnął, że jestem dziewczyną.
Nie było tego widać od razu gdyż dalej miałam na sobie ciuchy Niall'a.
Zaczęli przyglądać mi się uważnie i z zaciekawieniem.
Po 30 minutach panowie powiedzieli, że mają swoje typy.
Podeszło do mnie trzech (z czterech) kolesi. Wręczyli wizytówki, i złożyli propozycję.
Mam zadzwonić i umówić się na spotkanie. A potem wybrać z kim chcę współpracować.
 Kątem oka widziałam, że ten czwarty koleś rozmawia z Justin'em.
-OMG- tylko tyle zdołałam z siebie wydobyć.
-Dokładnie- dopowiedział Justin, który stanął koło mnie
Po chwili ciszy, znowu wróciła stara atmosfera. Muzyka grała na fula,
Zeak jak zwykle kłucił się z starszymi typakmi. Usiałam na ławce a obok mnie
 ni z tą ni z owąd pojawiła się Meg
-No gratuluję!!!
-Dzięki
-Słuchaj jest taka sprawa- zaczęłam- potowarzyszyłabyś mi na zakupach
-Ja i zakupy. Te dwie rzeczy jakoś do siebie nie pasują
-U mnie dokładnie tak samo. Ale nie mam zbytnio ciuchów na lato
-W sumie ja tak samo. Dobra to jutro o 13-zapytała
-Ok, gdzie się spotykamy
-Pod centrum, bo mieszak na przeciwko
-Spoko to do jutra-powiedziałam i wstałam z ławki
-IDE, PAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!- Wydarłam się. Usłyszałam pojedyncze pa, cześć, siema, nara, idt.
Wyszłam i dopiero teraz ogarnęłam co się właściwe stało. Mam sponsora, nawet trzech
. No jeszcze nie mam ale będę mieć. Miałam ochotę wydrzeć się ze szczęścia,
ale nie będę  z siebie robić idiotki.
Pojechałam od razu do domu chłopaków, nie wiem czemu.
Zapukałam i weszłam. Przecież miałam pozwolenie.
Weszłam a w przedpokoju zastałam Zayna z kijem od bejzbola.
-Zabić mnie chcesz-spytałam z dziwną miną
-Nie idę pograć bo dłużej z nim nie wytrzymam  - odparł i mnie wyminął
a następnie udał się do drzwi i wyszedł.
 Ruszyłam do salonu gdzie zastała dla innych nienormalnego dla mnie zwyczajnego.
Chłopaki bawili się w rycerzy czy coś w tym stylu. Na głowach mieli garnki a w rękach chochelki, patelnie i łyżki. Wydawali przy tym bardzo dziwne odgłosy.
Nie wytrzymałam i zaczęłam się z nich śmiać. Ci jak mnie tylko zobaczyli tez zaczęli się śmiać. Podejrzewam, że z mojego śmiechu ale to tylko obcja wstępna.
-Dora koniec- zadecydował Niall.
Zdjął z głowy garnek a patelnię odłożył na stół. Podszedł do mnie i czule pocałował w usta.
Na co nasza parafia "uuuu".
-Mam sponsora- zaczęłam
-Dokładnie to jeszcze tak nie oficjalnie.
Opowiedziałam mi całą historię, co i jak. Cieszyli się razem ze mną. Popatrzyliśmy w internecie na te firmy. Najbardziej spodobała mi się "William skater" oferował własną deskę, płacił najwięcej z wszystkich propozycji jakie dostałam. Postanowiłam, że jutro
po zakupach z Meg zadzwonię do niego.
Posiedział jeszcze u chłopaków i pojechałam do domu. Wykąpałam się, obejrzałam
durny serial i zasnęłam.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz