niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 25

Obudziłam się wypoczęta przed 11. Postanowiłam zadzwonić do rodziców.
O dziwo odebrali. Poinformowałam ich o moim wyjeździe do Los Angels,
nie mieli nic przeciwko. Wręcz przeciwnie. Pogratulowali sponsora i zaproponowali zwierzaka. Miałam pójść do schroniska czy jakiejś farmy i sobie wybrać. W sumie nie taki zły pomysł.
 Po rozmowie z rodzicami ubrałam zielone szorty, białą bokserkę i szare trampki.
Śniadanie zjadłam oglądając my little pony na jakimś kanale dla dzieci.
 Następnie wzięłam telefon, portfel i ruszyłam do centrum.
Po drodze pisałam z Niall'em. Doszłam w niecałe 10 minut. Meg już czekała.
-Hejjj- wrzasnęłam i przybiłyśmy sobie piątki
-Hej, słuchaj jadę z wami do L.A- powiedziała uradowana
-Jest!!!!- wrzasnęłam i zrobiłam znaczący gest ręką- Mam mniejsze szanse na wylądowaniu w psychiatryku.
Ta się tylko zaśmiała. Chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Okazało się, że Megan jest bardzo dziewczęca. Jej styl. Kupiła parę koszulek, sukienek, spodenek i dwie pary szpilek.
Ja pozostałam na luźnych t-shirt'ach , szortach, trzech par tenisówek, no i wreszcie kupiłam sobie jakiś strój kąpielowy. Co jest z tego stulecie. Po godzinie miałyśmy już to co potrzebowałyśmy do zapełnienia naszej garderoby. Postanowiłyśmy połazić po sklepach z dupereami.
Ale przedtem ja musiałam kupić sobie ogromną paczkę żelków. Chodziłyśmy w tę i we w tę.
W sumie w sklepie spędziłyśmy ponad 3 godziny. Pożegnałam się z rudą i poszłam do domu. Walnęłam te torby w kąt pokoju. Zadzwoniłam po Niall'a aby pojechał ze mną do schroniska. Pamiętam, że już wcześniej namawiałam rodziców na zwierzaka. Ale nic z tego, num do tej pory.
Chłopak miał zaraz przyjechać. Nie czekałam długo.
-Witam- rzekł przytulając z całej siły
-Num, hej
Wsiedliśmy do samochodu. Niall "znał" takie jakieś fajne schronisko,
które okazało się po dokładnym zapoznaniu hodowlą.
Jechaliśmy śpiewając piosenki z radia, śmiejąc się i wydurnając.
-Dzień dobry- przywitaliśmy się z właścicielem
-Proszę za mną.
Poszliśmy za facetem, ubranym w czarna zielone kalosze i tego samego koloru ogrodniczki,
 oraz z czarną czapka z daszkiem.
-Proszę się rozejrzeć i wołać jak się zdecydujecie.- powiedział po czym wyszedł
-To co kotek, piesek????- spytał blondyn rozglądając się po pomieszczeniu.
Zauważyłam, że po między psami siedzi mała w czarne plamki mała świnia
-Świnka- odpowiedziałam.
-Świnia????- powtórzył ze zdziwieniem
-Tak- odrzekłam pewna siebie
Zawołałam faceta i powiedziałam mu co wybieram. nie ukrywał zdziwienia. Po chwili podał mi prosiaczka z kocykiem. Podał mu numer konta rodziców. Tak często tak robiłam. Rodzice nie zostawiali mi za dużo kasy, ale pozwalali korzystać z konta, ale of cours z ich wiedzą.
-To jak ją nazwiesz
-Nie wiem
Podbiegła do nas dziewczynka prosząc o zdjęcie. Ja się z prosiaczkiem lekko odsunęliśmy
-Z tobą też chcę-oznajmiła
Wzruszyłam ramionami i z prosiaczkiem stanęłyśmy do zdjęcia.
-Tak, jako pierwsza mam zdjęcie z Amllą!!!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyczała i skakała jak opętana
-Ammllą????- spytałam ze zdziweniem
-No tak. Niall i Amy, Amlly- uśmiechnęła się. Po czym pobiegła
-Już wiem jak ją nazwę- odezwałam się do blondyna
-Słucham
-Amlly
-Tak myślałem- wyrzekł na co tylko się uśmiechnęłam
- Amlly Horan- powiedział chłopak zamyślony
-Horan????- zdziwiłam się
-A coś ty myślała
-Skoro tak
Wsiedliśmy do samochodu, ja z Amlly na kolanach. Pojechaliśmy do mnie.
Porobiliśmy prosiaczkowi sweet focie.
Niall jedno jej zdjęcie dodał na tt z dopiskiem " Amlly Horan xx"

1 komentarz:

  1. Tak myślałam że będzie to irginalne zwierzątko i... stawiałam na prosiaka. :D

    OdpowiedzUsuń