Westchnęłam i nacisnęłam klamkę. W środku pachniało wanilią połączoną z olejem.
-Tak????- zapytała kobieta przy biurku
-Witam, ja do pana Maxs'a
-Amy, tak???
-Tak- potwierdziłam po czym, odeszła od biurka. Podeszła do ciemnych drzwi, otworzyła je i rzekła
-Panie, Flax. Amy przyszła
-Proszę wpuścić- usłyszałam niski bas
Kobieta zachęciła mnie gestem dłoni. Weszłam.
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się nieśmiało
-Sima- podszedł do mnie starszy facet w garniturze i trampkach. Tato!!!!! Wystawił rękę, tak abym mu przybiła piątkę. Tak też uczyniłam
-No nie spinaj się tak-uśmiechnął się, znowu- Przejdźmy na ty. Max
-Amy.
Pokazał mi krzesło, na którym usiadłam.
-No więc. Bardzo się cieszę, że zadzwoniłaś. Nie ukrywam bardzo mi na tym zależy abyś wybrała naszą firmę.
-Jak bardzo- zapytałam
-Bardzo. Bo widzisz, jesteś dziewczyną-ciągną
-Nie, no co ty
-Tak- zaśmiał się-no bo wiesz, dziewczyna jeżdżąca na desce i to jeżdżąca genialnie to rzadko spotykany widok.
-No tak
-Chcę ci zaproponować dwu letni sponsoring. Firmowe koszulki, rzeczy itd.
-Łał
-Do tego musisz brać udział we wszystkich konkursach, jakie zaplanujemy.
-Ok, ale przedtem mnie poinformujcie o jakiś planach.
-W porządku. Jedziesz gdzieś na wakacje.
-Tak, za dwa tygodnie ze znajomymi do L.A
-Ok, to zaczniemy planować jak wrócisz.
-Wporzo
-W ilu zawodach, brałaś udział
-Zgłaszałam się do ponad stu, brałam udział w siedemdziesięciu.
-Co tak mało- nie ukrywał zdziwienia
-Jedni odrzucali od razu, bo jestem dziewczyną. Inni mówili, że to nie sport dla dziewczyn.
A inni wg nie zwracali na mnie uwagi.
-Idioci. Ile wygrałaś
-48 pierwsze miejsce, 10 drugie, 8 trzecie, reszta nic
-Wow, dużo
- Wow
Obgadaliśmy wszystko, podpisaliśmy umowę. I mogłam wrócić do domu.
Dostałam stertę firmowych koszulek, długopisów, ołówków i innych dupereli.
Droga do domu dłużyła się bardziej niż zwykle.
Otworzyłam drzwi, z trudem weszłam do pokoju. Rzuciłam rzeczy na łóżko.
Wyjęłam koszulki z foli koszulki i schowałam do szafy. Chociaż jedną zostawiłam.
A co mi tam pochwalę się chłopakom. Ubrałam fioletową bluzkę, dżinsy i fioletowe vansy chwyciłam wielką szarą bluzę deskę i wyszłam.
Nie było gorąco bo choć jest lato to jestem w Londynie. Do chłopaków dojechałam po pięciu minutach. Nie pukałam i tak nikt by mi nie otworzył.
Słyszałam dzikie wrzaski z salonu, tam też się udałam. Oprócz chłopaków była też tam jakaś dziewczyna. Brunetka z grzywką na Biebera, ubrana w to. Po chwili namysłu stwierdziłam,
że to ta dziewczyna, z którą Zayn był na balu Vaness
-OKRADNĄ WAS!!!!!!!!!!!!!!!-Wydarłam się wchodząc do salonu
Każdy momentalnie odskoczył a potem spojrzał na mnie wzrokiem kilera.
-Nie zabijajcie-uspokoiłam ich
-I jak spotkanie biznesowe- powiedział Hazz robiąc nawias powietrzu
-Zamknij się Styles!!!!!!!!!!!-wydarłam się i rzuciłam w niego poduszką
-A tak na serio- dopytywał Malik
-Tam, tara, tam,- zanuciłam i rozpięłam bluzę pokazując koszulkę
Usłyszałam brawa, skłoniłam się na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Gdzie Amlly- spytałam rozglądając się po pomieszczeniu. Zero reakcji.
-Nie zjedliście jej prawda????
-Prawda, gdzieś się wala- powiedział Lou
-Wala, moja świnia się gdzieś wala???!!!-powtórzyłam
-Świnia??-prawie pisnęła Vaness'a
-Yhm- przytaknęłam- Niall, chodź poszukamy jej
-No, już- rzekł ociągając się ze wstaniem.
Po krótkich poszukiwaniach znaleźliśmy ją w pokoju Lou, żrącą jego skarpetki.
Z prosiaczkiem na rękach wróciłam do salonu.
-Lou, wiem, że masz mało skarpetek. Teraz masz jeszcze mniej- stwierdził
z obojętnością blondyn wchodząc do pokoju
-Czy ona zjadła moje skarpety
-Na to wygląda- odpowiedziałam
-No trudno i tak ich nie nosze. Po za tym na takiego słodziaka się nie można gniewać- powiedział to takim głosem jak mówią babcie do noworodków.
-Która godzina- spytałam po czym usiadłam Niall'owi na kolana
-17.50 a co????-odpowiedział Liam
-Cholera ognisko- wyparł Zayn
-Dobrze, ż ktoś tu myśli- powiedziałam z przekąsem
-Ok, to dzwońmy do reszty chłopaków- stwierdził Lou
-To zadzwonimy po drodze do Meg-wyrzekł z paniką lokaty
Wszystcy wyszliśmy z domu. Pojechaliśmy na dwa auta.
Harry, Niall, Liam, i ja w jednym.
Zayn, Vaness, Lou w drugim.
Po drodze obdzwoniłam chłopaków, rzecz jasna każdy przyjdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz