czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 31

Wysiedliśmy z samolotu. Nie było na razie żadnych fanek. Nie było z prostych przyczyn. Przylecieliśmy o innej godzinie, na inne lotnisko, innym samolotem.
Skierowaliśmy się na parking. Wzięliśmy taksówki i pojechaliśmy do hotelu.
Nie zaprzeczę, pokój jest ogromny.
Trzy łóżka piętrowe, dwie dość duże kanapy, jedno małżeńskie.
Ja z Niall'em od razu rzuciliśmy swoje rzeczy na łóżko.
Reszta zaczęła się kłucić, kto gdzie śpi.
Po 20 minutach tej jakże mądrej kłótni wydarłam się
-Dobra stop!!!- wszyscy momentalnie się na mnie popatrzyli. - Zażądam, Harry, Louis kanapa. Liam, Zayn, Josh druga. Justin dół, David góra. Michel dół, Meg góra. I nie ma NIE.
Nie słyszałam sprzeciwu. Wszyscy rzucili rzeczy na swoje łózko.
-Idziemy na plaże-zaproponował Josh
-No-zgodził siękażdy po kolei.
-Pierwszy!!!!-wydarł się Zayn lecąc do łazienki. Dobrze, że są dwie.
 No ale do drugiej pobiegł Maichel. I w taki sposób przed łazienkami ustawił się kolejka.
 Do której ani mi ani Megan stawać się nie chciało.
-Po czekamy se- machnęła ręką
-Zero problemu-dodałam
Z rozbawieniem patrzyłyśmy jak chłopaki się zbierają. Oni latają a my siedzimy na łóżku
(moim i blondynka). Po 12 minutach chłopaki stali gotowi.
-Idziemy-zarządził Louis
-Ekhem- chrząknęła Meg. Chłopki na nas spojrzeli i przewracali oczami.
-Dojdziecie- Uzupełnił Zayn
-Och, dziękuje ,łaskawco-powiedziałam z wyrzutem
-Ależ proszę- rzucił i wyszli.
-Niall!-zawołałam gdy wychodzili-weź Amlly- ten rzucił "ok", chwycił świnkę i wyszli.
Nie wiem co oni sobie myśleli ale po 10 minutach obie byłyśmy gotowe.
W przeciwieństwie do Londynu tu było co najmniej 26 stopni.
Meg miała na sobie białą bokserkę, przez którą prześwitywał jej czarny strój,
i niebieskie szorty do tego japonki. Włosy miła zaczesane w luźnego kłosa na bok.
Ja przebrałam się w czerwoną koszulkę "William Skeate" dżinsowe krótkie spodenki i trampki.
 Plaża plażą ale ja w trampka zawsze. Chłopaki z resztą też w trampkach poszli.
Na plaży były tłumy. Chłopaków nie trudno było znaleźć. Z oddali było słychać ich dzikie okrzyki. Znaleźli miejsce na wzgórzu, gdzie nikogo oprócz nich nie było.
 Chłopaki zawzięcie o czym dyskutowali. Już chciałam się pytać o czym ale mnie uprzedzili.
-Amy pokaż tatuaż-rozkazał Justin
Tak mam tatuaż, ale legalnie rodzicie wiedzą. Ba byli ze mną w salonie jak se go robiłam.
 Był to napis u dołu pleców po lewej stronie. Mały mam ten tatuaż, nawet bardzo mały.
 Było to to czym się kierowałam w życiu, no może nie do końca.
-Chcesz to moje ci powtórzyć moje motto
-To nie motto-zauważył David
-Oj, cicho-nakazałam
-Więc-ciągnął Justin
Zdjęłam koszulkę i się odwróciło. Usłyszałam ciche śmiechy, w końcu nie wytrzymałam
i sama zaczęłam się śmiać.
-Posujesz do Horana- zauważył Liam
-Z niego też taki żarłok- zapytał Josh
-I to jaki-powiedział Liam
-Co jest tam napisane- droczył Niall
-"Śpij aż będziesz głodny, jedz aż będziesz śpiący"-odpowiedziałam z poważną miną
. Ale widzą jego wyraz twarzy wybuchnęłam śmiechem
-Wyjdź za mnie- powiedział dalej z zdziwioną miną
-Za parę lat-uśmiechnęłam się
Do wieczora  posiedzieliśmy na plaży. Nie odbyło się bez prośby o autografy od chłopców
i zdjęcia z nimi. Było też paru paparazzi. Ale każdy wiedział czego się spodziewać.
 W końcu to One Dierction!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz