sobota, 9 marca 2013

Rozdział 41

Umówiłam się z George, że przyjdę po niego do szkoły. Początek roku pierwszy wtorek,
a mój telefon nie domaga. Mama śpi i nie chcę jej budzić. Wyjęłam z szafy mundurek,
składający się z swetra i białej koszuli. Nałożyłam do tego za duże dżinsy (po których deptałam)
 i czarno-czaerwone nike. Włosy zostawiłam związałam w wysokiego kucyka.
Zeszłam na dół, zjadłam kanapki i wróciłam do pokoju. Weszłam do łazienki, umyłam buzię, zęby.
Zebrałam plecak i byłam gotowa do wyjścia. Równo 7.30 zapukałam do domu chłopaka.
Zapytałam go o X FACTOR a ten chętnie mi odpowiadał na moje błahe pytania.
W szkole parę dziewczyn chciało z nim zdjęcie i mnie oczywiście paraliżowały wzrokiem.
 Nie czekając na niego ruszyłam do szafki. Byłam ciekawa kto dostanie szafkę Kristy.
Moje zacne przemyślenia przerwał ból głowy. Ktoś otworzył szafkę i mnie nią rypną.
 Co za idiota.....a na tak Louis.
-Pacanie!- wydarłam się, upadając na pupę
-Oj, Amuś nic ci nie jest- spytał głaskając mnie po głowie (klękając przy tym)
-Nie, tylko oberwałam szafką w łeb
-Przepraszam, wybaczysz mi- złożył ręce jak do modlitwy
-Nie - powiedziałam wystawiając mu język
-Jesteś tego pewna- poruszał jedną brwią
-Nie odważysz się- wiedział, że mam straszne łaskotki
-A założysz się - już się przybliżał
-Ok, stop wybaczam!!!!
-To guud - wyszczerzył się
Nie dowiedziałam się kto ma Kristy szafkę. Może stoi wolna? Nwm
Lekcje N U D A, w ławce siedzę z Meg. Josh, Liam, Zack razem. Louis, Harry, Zayn w jednej. Luther, Niall, Justin siedzą za nami. Jackson, Cody (niestety on), David przy drzwiach.
Na w-f'ie graliśmy w siatkówkę, biedny nieskoordynowany Lou, dostał osiem razy piłką po głowie.
Po lekcjach poszłam z Meg do mnie. W drzwiach minęłam się z mamą, która szła do kancelarii.
Zrobiłyśmy popcorn, i lignęłyśmy przed telewizorem w salonie. Miałyśmy zamiar obejrzeć "American Pay 2" ale przeszkodził nam dzwonek. Ruszyłam swą dupę w tamtejszą stronę.
Ja otwieram a za drzwiami te plastiki z naszej klasy
-Amy!!!!!- wydarły się przytulając mnie i całując w policzki. Moja mina o.O
-Czego chcecie
- A co już przyjaciółki nie wolno odwiedzić- zapytała z wyrzutem jedna z blondynek
-Przyjaciółki??-powtórzyłam z niedowierzaniem. Meg widząc co się dzieje wysłała mi pustego sms'a
-Oj, przepraszam was bardzo ale musicie już iść jestem umówiona innym razem
-No pewnie Ciał- pomachały mi tipsami
Fuck co to było !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Usiadłyśmy i zaczęłyśmy oglądać pokemony bo nie mogłam znaleźć płyty z "America Pay 2"
Oglądałybyśmy se dalej potyczki Pikahu ale przerwało nam walenie w drzwi.
Nie chętnie ruszyłam swą dupę do drzwi. Modląc się by to nie były one.
I dzięki Bogu to tylko Zeack i Justin.
-Jesteśmy  genialni!!!- rzucił na przywitanie Just. Nie czekając na nic weszli do salonu, a ja za nimi.
-Hej, Meg- pomachali jej. A ta jak na grzeczną dziewczynkę przystało odmachała
-To wytłumacz mi jakie masz podstawy do twierdzenia, żeś jest genialny
-Są- poprawiła mnie ruda
-Jesteście - poprawiłam się
-Wczytaliśmy się w regulamin szkoły i można znieść mundurki. Wszyscy uczniowie
ze szkoły muszą się podpisać i 200rodziców złożyć pisemnie pozwolenie. - Tłumaczył podekscytowany Zeack
-Jesteście genialnie!-wrzasnęłam
-Mówiłem- rzekł dumnie Justin- Jutro zbieramy podpisy
Tak jak mówił Just następnego dnia żuliliśmy podpisy. Nie odbyło się bez długiej kłótni z dyrką
 ale jakoś się z tym pogodził i oficjalnie wydała werdykt znoszący mundurki.
 Teraz mundurki to przeszłość.
Jutro 12 września i niedługo urodziny Niall'a. Wynajęliśmy z chłopaki sale do point ball'a.
Kupiliśmy mu wielkiego miśka, bon zniżkowy do Nando's, książkę Justina Biebera i płytę JB.
Biedny niczego się nie domyśla. Mówiliśmy mu, że w sobote robimy party hard na milion osób.
Taki tam drugi projekt X.
W piątek po szkole miałam się zająć blondynem a potem go przyprowadzić do hali. Poszliśmy ślimaczym tempem do MSC potem do Nando's co zajęło nam mnóstwo czasu. Gdyż nie dość że szliśmy wolno to jeszcze zatrzymywały nas fanki. Składające życzenia
, niektóre dawały nawet jakieś prezenty.
Na ale doszliśmy, awe!!! Wszystko było pogaszone co zdziwiło blondyna.
Ale po chwili światła się zapaliły i Irlandczyk zastał obrzucony farbą z wrzaskiem "Niespodzianka". Nie wkurzył się zaczął się śmiać tak samo jak ja.
 Ubraliśmy te głupie worki (czyt. kostiumy ochronne) i zaczęła się wojna.
 Po godzinie znaleźliśmy woreczki z farbą w proszku. Zdjęliśmy te wdzianka i zrobiliśmy
 bitwę na farbą. Było mówiąc krótko ZAJEBIŚCIE!!!!! Po naszej "malej" bitwie jakiś koleś
 wniósł dwu piętrowy tort, którym zaczęliśmy się rzucać.
Nic nie nadawało się do zjedzenia gdyż wszystko było w farbie.
Po naszej rzucaninie wygonili nas za zdemolowanie sali. Po wyjściu z zacieszami na
gębie upaprani farbą poszliśmy do cukierni. Bo nasz solenizant płakał, że nie dostał tortu.
 Miny ludzi bezcenne. Weszliśmy do cukierni. Pracownicy
 obłożyli krzesła folią spożywczą żebyśmy niczego nie ubrudzili.
 W normalnej sytułacji by nas wygonili ale ze względu, że to
one direction (czyt. darmowa reklama) mogliśmy zostać.
Cudowni cukiernicy zafundowali nam tort z podobizną chłopaków (1D)
*IMPREZA*
Tak ja na razie jesteśmy na dobrej drodze do Projekt X 2.
Jest tu ponad 1 000 ludzi. Co jest dziwne bo dom i ogródek na pierwszy rzut oka by tyle nie pomieścił. Po mimo, że to 16 wszyscy chleja i ćpają.
Jest to jeden wielki rozpiernicz. Trzeźwych i racjonalnie myślących
osób jest zaledwie 100. No ale większość z tu obenych ma po 18 lat.
Jak tak wygląda 16 to ja się boje 18.
Obudziłam się w wannie wypełnioną plastikowymi kulkami.
Łep nawala mi jak nigdy, nie piłam aż tyle. Trzy drinki to max.
Wyszłam z tej wanny. Na korytarzu leżał jakiś koleś w stroju Batmana.
Jeden obklejony taśmą. Luther leżał tuląc do sb jednorożca o.O.
Jakieś dziewczyny spały na kanapie. W kuchni na stole leżał pól nagi Malik.
Wychodząc z kuchni natknęłam się na Hazze
-Macie jakieś proszki - szeptałam
Ten nic nie odpowiedział tylko podszedł do szafki i podał mi
białe cudo (aspiryna), popiłam wodą i ni w chuj nie czułam
rezultatu.
-Gdzie reszta, tu jest Malik, Lou spał ze mną i Justin na podłodze w moim pokoju.- szeptnął
-Luther na korytarzu
-Chodź poszukamy reszty
Liam był u siebie, spał na łóżku  z jakąś brunetką. Niall również był u siebie ale spał pod biurkiem.
Zeack'a nigdzie nie było tak jak i Megan pewnie do domu poszli.
Justin leżał na schodach na strych i obejmował jakąś bondi.
Na strychu było pełno ludzi ale nikogo z bliżej poznanych.
David był w łazience na piętrze w wannie napełnioną wodą.
Jackson w szopie w ogródku.
Nie szukając dalej wróciliśmy do kuchni.
Josh i Michel siedzieli już w kuchni. Połykaliśmy proszki przeciw bólowe
przyglądając się ludziom wychodzącym. Po jakiejś godzinnie wszyscy wyszli poza
lokatorami, mną, Jackson'em i Luther'em.
Dopadł nas nic mi się nie chcić. Chłopaki zadzwonili po jakąś ekipę sprzątająca.
Co ogarnęła ten syf w trzy godziny. Powinni to zapisać w księdze rekordów ginessa.
Po tym jak ekipa wyszła zrobiliśmy burze mózgów dotyczącą
tego co kto z wczoraj pamięta.

2 komentarze: