Obudziłam się i od razu przeniosłam wzrok na moje ręce. Wyglądały pięknie, gips czarny od nadmiaru autografów wart jest teraz z jakieś milion. Prawa ręka popisana markerem. Wyglądam zajebiście. Obudziłam mojego lokatora (czyt. Niall) i zaczęliśmy się ubierać. Za godzinę miała przyjść szkoła, dziś pisaliśmy testy końcowe. Do balu zostało pięć dni. Of cours idę z blondynem. Oboje idziemy od razu w trampkach, a co se będziemy. Sukienkę idę jutro wybrać z Megan.Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół, nasz cel lodówka. Z racji tego, że wyrobiliśmy się szybko z poranną toaletą mieliśmy czterdzieści minut na śniadanie. Po zjedzeniu ogarnęliśmy burdel. Uporaliśmy się w porę bo gdy skończyliśmy zadzwonił dzwonek. Oznajmujący, że Frank przybył. Nawet łatwy ten test, tsa zobaczymy po punktach czy taki łatwy. Napisaliśmy w godzinę. Frank wyszedł a my zabraliśmy się za obiad. Postawiliśmy na frytki z maka. Nie ma to jak zamówić obiad, wykończyło mnie to. Po naszym własno ręcznie robionym obiedzie pojechaliśmy do szpitala. Od początku wakacji miałam zacząć ćwiczenia. Teraz poszliśmy do Maisie. Posiedzieliśmy u niej do wieczora. Po odwiedzinach postanowiliśmy pojechać do chłopaków. Ciekawe czy jeszcze żyją.
No i mamy bal, długo szukałam z Megan sukienki. Obie wybrałyśmy przed kolano. Cała banda miała parę. Louis poszedł z jakąś Anne, Zayn z Vanes, Liam z Hayely (ale prą nie są....jeszcze), Harry z Megan i Niall wiadomo JA! Reszta moich ziomków też ma jakieś partnerki (ale to mało istotne)
To, że jesteśmy na privie nie zmienia tego, że chodzimy do szkoły (w przenośni)
Siedziałam z moim księciem w czarnych trampkach na kanapie i wcinaliśmy kwaśne żelki robiąc przy tym dziwne miny. Czekaliśmy aż wybije 16, aby w tedy wyjechać z domu i zrobić wejście smoka na tą zapiziałą salę. Awe wybiła!!
Ubrana w sukienkę i kremowe trampki zeskoczyłam z kanapy. Mój ubiór ozdabiał kremowy gips. Czemu kremowy - założyłam coś typu kaftan na moją rękę. Zajebiście będzie się tańczyło.
Mój chłopka w czarnym garniturze i czarnych trampkach otworzył mi drzwi.
Zakluczyłam drzwi
i podążyłam do auta.
W holu stała cała czwórka z partnerkami. Widocznie czekali tylko na nas, uśmiechnęliśmy się głupkowato i ruszyliśmy do sali gimnastycznej, w której odbywał się bal. Zatrzymaliśmy się po drodze zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie. Ja oczywiście ustawiłam się tak by nie było widać gipsu.
Pomimo bolących pleców dałam radę i bawiłam się świetnie. Tańczyłam z większą częścią płci przeciwnej z tej szkoły. Ale to nie zmienia faktu, że najwięcej i tak tańczyłam z moim blondynkiem
Miny tych dziewczyny- bezcenne.
Koniec zakończyłam edukacje. Zakończenie poszło w miarę sprawnie trochę łez, śmiechu rozstań.
Już czuję ten powiew wolności, leniuchowania....chociaż zaraz zaraz nie dla mnie. Te lato będzie moim najpracowitszym mam zamiar wrócić na deskę i wygrać te jebnięte zawody. Nie poddam się
o nie! Od rana zaczynam ćwiczenia. Będzie to seria zabiegów na plecy i nogi. Potem na utrzymanie równowagi i powrót na cztery kołka i kawałek drewna. Cieszę się, że we wszystkim mam wsparcie
u Niall'a. Wspiera mnie i podtrzymuje na duchu. Niby tylko słowa a tyle dają i pomagają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz