niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 43

Stał tam i trzymał jakąś dziewczyne za rękę, wtedy blondyn się rozgląda. I gdy zobaczył, że jesteśmy tu tylko mu odszedł od tej baby.
-Coś się stało?-spytała z dziwną miną chłopaka
-Tak, jesteś tu-odparł oschle - Możemy pogadać- zwrócił się do mnie. Pokiwałam twierdzącą głową i podniosłam świnkę z ziemi. Zostawiliśmy blondynkę z taką o.O miną.
-O co w tym wszystkim chodzi
-Menażer kazał nam udawać parę ale nie przyznawać publicznie ani nic o nas nie mówić. Miało to wzbudzić sensacje i zwiększyć naszą popularność.
-Ale czemu ty a nie na przykład Zayn
-Bo to kuzynka Joe'go, a że ona chciała ze mną udawać to nie miałem nic do gadania. Poza tym jedyny mam dziewczynę
-Tak, teraz to masz dziewczynę- powiedziałam oburzona
-I tak z nią już koniec. Miało to potrwać max miesiąc
-A ile trwa
-Tydzień. Posłuchaj kocham tylko ciebie. Cały czas mówiłem do niej Amy za co nie raz oberwałam w pysk. Proszę wybacz mi. Nie można nazwać tego zdradą bo się nie całowaliśmy jedynie to chodziliśmy za rękę. Amy proszę....-osłupiałam nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
Kochałam go ale nie jestem łatwa. Nie aż tak :P
-Dobrze, ale masz z nią zerwać jakikolwiek kontakt i następnym razem mówić mi o takich sytuacjach.- oznajmiłam
-To znaczy, że znowu jesteśmy razem
-Maybe- powiedziałam z chytrym uśmiechem
-Potraktuje to jako tak- uśmiechnął się i mnie przytulił z całej siły. Następnie chwycił moją twarz dłońmi i złożył delikatny pocałunek. Jak by bał się odrzucenia. Z każdą chwilą pocałunek się pogłębiał. Po dziesięciu minutach wróciliśmy do reszty.

*w tym samym czasie oczami Lou*
 
-Koniec z tobą, koniec- śpiewam ze śmiechem i wytkam ją palcami. Prawda jest taka, że to wredna suka. Nikt jej nie znosi, a już szczególnie nasz blondasek. Jak widziałem jego obrzydzenie jak miał ją dotknąć, ach zawsze na wspomnienie tej miny chce mi się śmiać.
-Jeszcze się okaże- Uśmiechnęła
Wtedy dochodzą do nas objęci Niall i Amy. Mina Alex (bo tak miała na imię) bezcenna.
-Co to ma znaczyć- zapytała Irlandczyka
-Sam wiesz co, to było udawane nic w tym nie było prawdziwego. Jak cię widzę chce mi się rzygać- odpowiada jej i ukradkiem spogląda na Amy
-Czekaj, mówisz do niej czy do mnie-pyta zdezorientowana chłopczycy
-Do niej - uśmiecha się poirytowany Niall
-Dobrze to koniec- odpowiada z dumą Alex
-Nie no co ty- wtrącił się Liam
-Do zobaczenia  - Powiedziała prawie płacząc
-Nigdy-dokończyłem
Po tym wzięła różową walizkę i wyszła. Powiem szczerze boje się jej i jej chorej mózgownicy.
Jak jej powiedzieliśmy, że jak wrócimy to może sobie pomarzyć, że będzie z Niall'em to się na nas rzuciła z nożem. Psychopatka.

*Amy*
Wyszliśmy z Niall'em trzymając się za ręce, ochroniarz chłopaków zaniósł im walizki do auta a my poszliśmy na piechotę. Po mimo, że mamy luty to jak na Londyn jest ciepło.
-Idziemy tą ulicą  z całodobowym monitoringiem???-zapytałam
-Nie tak, głupi pomysł- przytaknął Zayn
-To idziemy- popędził nas Liam
Skręciliśmy w najstarszą dzielnicę Londynu. Po paru metrach spojrzałam błagalnie na Louis'a.
-No dobra- wyjęczał i się schylił.
Nie czekając dłużej wskoczyłam na "barana" człekowi per zebra.
-A co tam z Georg'iem-poruszał zabawnie brwiami Hazza. Na te słowa blondyn popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.
-A co ma być-zapytałam jak idiotka
-No nic. Coś nowego się zdarzyło- mieszał się loczek
-A właśnie Harry. Co z Megan
-To jeszcze nic pewnego- bronił się lokers
-Ja tam wiem swoje- uśmiechnęłam się do niego- Robimy wjazd na chate Justin'owi?
-To nie taki zły pomysł-powiedział Lou, który ledwo szedł pod moim ciężarem
-To idziemy-stwierdził Zayn
-Zayn.....-zaczęłam
-Nawet o tym nie myśl- nie dał mi dokończyć
-Harry.....-jęknęłam
-No dobra chodź- westchnął. Zeskoczyłam z pleców Lou na co ten westchnął "Bóg mnie kocha"
Just mieszkał na terenie tego "osiedlowego monitoringu". Rodzice załatwili mu tu mieszkanie bo tu nic nie mu nie grozi. Poza podrapaniem przez kota albo oberwanie wałkiem do ciasta.
Widziałam, że blondyn  nie za bardzo cieszy się z naszych planów. I tak se idziemy śmiejąc się a mi mój zacny telefon wibruje (bez skojarzeń). Justin "Wjazd" odpisałam "Czytasz mi w myślach".
 Za śmiałam się na co reszta dziwnie na mnie popatrzyła, ale nic nie powiedzieli. Doszliśmy do zielonego domu. Światła paliły się tylko w pokoju chłpaka, co znaczy że jest sam. Stanęliśmy na ganku i  bez pukania czy czegokolwiek otworzyłam drzwi. Było słuchać krzyki z góry typu
"JPDL", "Nie!!!!", "Idź, spokojnie, idź", "Go tu nie ma". Zgaduje, że gra w slendera.
Byłam wręcz tego pewna gdy krzyknął "On nie ma oczu" nie mogłam z beki. Po chwili było słychać jak ktoś się spada z krzesła ciche ale usłyszalne "fuck". Po sekundzie Just stanął na schodach.
Trochę się zmieszał ale tylko trochę. Zdjęliśmy kurtki, buty i poszliśmy do pokoju chłopaka.
Chłopaki opowiadali na o trasie brzuch mnie boli ze śmiechu. Opowiedziałam i moim dniu na szpilkach bili mi brawo a ja im obiecałam że jeszcze kiedyś je ubiorę. Zbliżała się okazja- impreza Red Nose Day. Którą wspieram i ja i chłopcy i Union J.
_______________________________________________________________
Mam nadziej że za bardzo nie namieszałam i się podobał
żule komentarze :**
UNION J

2 komentarze:

  1. Dalej dalej dalej ! <3 kocham Cię!! ;) ;** Uwielbiam Twoje opowiadanie :) xx

    OdpowiedzUsuń