poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 9

Obudziło mnie walenie do drzwi. Komuś się nudzi czy co??!! Luknęłam na zegarek- 12.20.
Zwlekłam się z łoża szlachty i po omacku otworzyłam drzwi do pokoju. Zeszłam na dół, pomińmy fakty, że o mało co się nie zabiłam. Przetarłam oczy i otworzyłam drzwi. Ujrzałam moją bandę
(David'a, Zake'a, Jacksona'a, Joshs'a, Michel'a, Justin'a (nie Biebera), Luther'a) nie bardzo mnie to zdziwiło. Niedziele spędzałam z chłopakami a Krist z dziewczynami. 
-What-"przywitałam się"
Ci nic nie odpowiedzieli tylko wtargnieli.
-Wjazd na chate- rzucił Zake.
Zamknęłam za nimi drzwi a oni wlecieli do salonu. Legli żule na kanapie włączając jakiś film. Zbytnio się tym nie przejęłam często coś takiego miało miejsce. Może i dlatego, że zazwyczaj u mnie nikogo nie ma.
-To co oglądamy -w końcu zapytałam
-Krwawą Marry- rzekł Jackson z trzęsący głosem
Pokiwałam tylko głową na znak, że straszenie mu nie wychodzi. Chłopak legł na kanapie a ja ruszyłam moją grubą dupe do kuchni. Wzięłam miskę i nasypałam płatków, zalałam mlekiem i powędrowałam w stronę salonu. Wcisnęłam się pomiędzy David'a a Luther'a. Zarzuciłam nogi na stoli i konsultowałam płatki. 
Zajęło mi to nie  więcej niż 5 minut. Po paru momentach filmu westchnęłam
-To nie jest wg straszne
-Wiem- odpowiedzieli chórem
Jeden z nich chwycił pilota i zaczął skakać po kanałach. Do Justina zadzwonił telefon
 to se wyszedł do kuchni. Foch nie chciał żebyśmy mu rzucali głupie teksty. No ale po chwili wrócił
-Dobra idziemy na lody -rzucił i wszystcy udali się w kierunku wyjścia.
-Emm....nie, żeby narzekała ale w piżamie nie idę!!!
-Masz minute- warknął Jackson
Pobiegłam na górę ubrałam się spięłam włosy w wysokiego kucyka umyłam zęby
 i zbiegłam na dół wyrobiłam się w 5 min.
-Nie jesteś dziewczyną- jęknoł któryś
-Też cię kocham- odpowiedziałam z bananem na twarzy
-A tak właściwie to gdzie idziemy-dodałam po chwili
-Dzwonił Liam czy idziemy na lody
-Gdzie- dopytywałam
-Na rogu
-Dzięki od razu wiem gdzie to-odrzekłam z sarkazmem
Szliśmy ryjąc się nie wiadomo z czego, ignorując przy tym dzikie spojrzenia innych. 
No ale eureka dotarliśmy.
-Hello-Wydarł się w paski, jeszcze dobrze ich nie kojarzyłam no oprócz Nialla.
-Witam-opowiedzieliśmy.
Podeszłam bliżej Niall, przytuliliśmy się na co całe zgromadzenie "uuuuuuuuu"
-Oj zamknijcie się-prawie co się wydarlam
Weszliśmy do kawiarni, wydaje mi się, że nie jest to popularne miejsce. Wnioskuje po tym, że pusto było. Usiedliśmy do dużego stolika w końcu było nas trzynaście. Zamówiliśmy puchary i zaczęliśmy komsumować, no tylko Niall. Reszta rzucała wszystkim na prawo i lewo w tym ja. Po paru godzinach złapałam kolkę ze śmiechu musiałam przystopować co było trudne, a chłopaki tylko mi to utrudniali. Przyznam polubiłam to One Direction, są naprawdę zabawni. W kawiarni spędziliśmy z trzy godziny. Raz nawet ktoś strzelał nam fotki przez szybę. Na co my w zaciesza i zaczęliśmy pozować. Dzieci buszu. 
Wydaje mi się, że więcej z nami się pokazywać nie będą. Dowiedzieliśmy się, że w wakacje mają tylko cztery koncerty. Jeden w Los Angeles, jesden w New York i dwa na miejscu (w Londynie). 
Czyli nie będzie ich góra dwa tygodnie. Nawet dobrze, przynajmniej
 nie będę sama bo rodzice we wrześni zaszczycą mnie swą obecnością. 
Chłopaki nigdzie nie jadą oprócz Zeak'a, on do babci na dwa tygodnie. Zostawia nas cham. 
-Co co teraz???-zapytałam gdy wyszliśmy z kawiarni
-W parku są jakieś koncerty zaczynające wakacje czy coś takiego
-No to idziemy!!!!!-Wydarł się Zayn (już ogarniam ich imiona)
Droga minęła jak poprzednia, jeden wielki brecht. Oprócz szczególiku, że robiono nam zdjęcia. 
Tak to było dziwne. No nic doszliśmy, żeczywiście był tam jakiś festiwal. 
Balony, wata cukrowa, lody, popcorn, loterie i jakieś tańczące typki. No nic specjalnego, no do tego momentu bo właśnie na teren weszło One Direction, oraz osiem kulaśnych osóbek. 
Od razu po wejściu Horan rzucił się na stoisko z watą cukrową.
 Co skończyło się tym, że każdy se kupił. Ja niebieską a chłopaki białą, żule.
-Ej uważaj!!!!!!-wydarłam się po tym jak Harry wkleił mi we włosy kawałek waty
-Oj, przepraszam chciałem więcej-powiedział po czym wkleił kolejną garść waty
-Przegiołeś!!!-odparłam po czym wkleiłam mu we włosy sporą garść
-Aaaaa!!!!!!!!!-Zaczął piszczeć jak baba
-Nie trzeba było zaczynać-wzruszyłam ramionami
-Dobra koniec tej dzieciarni-uspokoił nas Liam
-On zaczął-wskazałam palcem na Hazze, on zrobił to samo
Liam westchnął i zaczoł wyjmować watę z mojich włosów
-A ja to co-oburzył się lokaty
-Ja ważniejsza-odburknęłam 
-Właśnie-wtrącił Niall
-To ty weź ją a ja zajmę się lokatym-rozkazał Liam 
Niall'owi zajęło to z 10 minut, Liam'owi z 20 (minut) i jeszcze każdy mu pomagał nawet ja.
 Gdy już uporaliśmy się z lokerskami zadecydowaliśmy, że pójdziemy do chłopaków (1D), bo księżniczka musiała włoski umyć.Nie muszę dodawać, że cały czas nam zdjęcia robiono, wyjdą żulerskie,
bo Harry ciągle się darł a reszta śmiała (nie muszę ale i tak dodam :P)
Wsiedliśmy do auta chłopaków, bo podobno to daleko.


**************************************
złapałam wenę

3 komentarze:

  1. Fajne. Poczytam z chęcią więcej. Masz swój, bardzo ciekawy styl. Rozwijaj swój talent.

    http://one-direction-history.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super czytam dalej ;)

    OdpowiedzUsuń