środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 16

Rano, obudziłam się z cudowną świadomością. Świadomością, że to dziś ostatni dzień szkoły. Planów na wakacje na razie brak. Ale z tymi idiotami nudno nie będzie do tego
jeszcze mam kierunkowych i Megan. Nudów więc nie będzie.
Wstałam, według tradycji rzuciłam budzikiem. Mój telefon jest wdzięczny budzikowi
 i zarazem mu współczuje. Za oknem dziś o wiele cieplej.
 Otworzyłam balkon i przywitała mnie cieplutka letnia bryza.
 Więc ubrałam się i powędrowałam do kuchni. Dziś kanapki.
Jak zwykle od paru dni przybył Kevin. Drogę przegadaliśmy o tym co robimy w wakacje.
 Jego plany ją dziwne. One chce się uczyć. Ja tam się obijam i nie robię nic sensownego.
W szkole na przerwie, znowu Lora zaczynała ale tym razem to chyba nie miała ochoty mnie wyzywać bo wzięła zaczęła podrywać Niall'a. Jeszcze chwila i by na niego wskoczyła.
Ale nie bo mój chłopak od razu interweniował. I dobrze.
Ona Cię podrywa interweniuj!!!(taki tam z szkoły)
Ale awe ja dziś kolejny dzień bez kozy. Po lekcjach poczłapałam do domu a następnie
 na "tajne miejsce spotkań" jak mawiała Krist. Byli wszyscy czyli moja siódemka,
teraz już dwunastka jacyś typkowie i Meg. Nic nowego no morze poza tym, że
Meg siedzi na ławce z otwarta buzią.
-Co znowu-jęknęłam
-To...to..-jąkała się
-Toooo-ciągnęłam
-One direction-wykrztusiła w końcu
-Nie to tylko biedni pastuszkowie wyglądający jak oni-zaśmiałam się
-Hahah...zabawne
-Wiem-wyszczerzyłam się
Wtedy podszedł do nas Niall
-Witaj piękna-zwrócił się do mnie
-Może i jesteś moim chłopakiem ale jeszcze raz się tak do mnie zwrócisz to Ci odgryzę rękę-zagroziłam
-Już się boje-zaczął panikować
-No i słusznie-rzekłam z pocker face
Ten tylko pokiwała głową i usiadł obok mnie. Ale nie na długo bo Zayn zaczął się drzeć
no w sensie go wołać. Meg jeszcze bardziej szczęka opadła.
-No już zamknij tą buzie bo ci mucha wleci
-Wcale nie
-Mi raz wleciała
-Jakim cudem
-Śmiałam się i mi wleciała-powiedziałam obojętnie
-A to ty z Niall'em???-zapyała
-Num
Ta tylko zrobiła wyłubka. Chwile po tym przyszedł Louis
-Pamiętasz co mi obiecałaś??-zaczął
-Ja, co takiego
-Marchewki. Już nie pamiętasz-oburzył się
-Nie no co ty pamiętam. Jak śmiałabym zapomnieć
-To dziś zaczynamy sadzić-uśmiechnął się
-Niech Ci będzie
Na co dziewczyna kolejny nie ogar .
-Zamknij tą buzię-rozkazałam
No i w tej oto zacnej chwili przyszedł Cody. Lepiej być nie mogło. Przywitała się z chłopakami,
 oni w zaciesz, że się zjawił. Jedyny Josh zachował trochę skrupułów (Jakie słownictw)
Zaraz po nim przyszedł Kevin ale po co????
-Kevin-podbiegłam do niego-Co ty tu robisz???
-Przyszedłem z Cody'm
-Z Cody'm powiadasz, po chuj
-A żeby go pilnować
-Nie za bardzo ogarniam
-No bo widzisz, wrócił dlatego, że jego ojciec i moja matka biorą ślub
-No chyba nie-tym razem to ja otworzyłam budzie
On tylko pokiwał głową na znak, że to prawda. Czyli wychodzi na to, że jeden z moich
najlepszych kumpli będzie bratem mojego byłego. Super, lepiej być nie mogło.
Westchnęłam, Kevin odszedł a na jego miejsce pojawił się Cody.
-Witaj piękna-rzucił.
Lol Niall się tak do mnie nie może zwracać a tu ja mu nie zwróciłam uwagi. Głupia jestem
-Czego-rzuciłam
-Tęskniłem-zaczynał swoją spiewkę
-Nialluś słonce-zaczęłam wołać. Blondyn mi pomchał a ja pokazał mu gestem dłoni żeby przyszedł
-Musze lecieć-rzuciłam i pobiegłam w stronę blondyna.
-Co się stało-zapytał
-Cody- to się stało
-Mam go zabić
-Mógłbyś
-Dla ciebie wszystko
-Bo się rumienie-szturchnęłam go w ramię
Po tym podeszliśmy do pozostałych
-Co on tu robi-zaczął Jackson
-Wrócił-odpowiedziałam
-Po co-dopytywał Liam
-Ojciec się żeni-odpowiadałam  
-Z kim, kto go chce-nie mógł uwierzyć Zacke
-Matka Kevin'a
-No chyba nie!!!-wydarł się Luther
-Niestety-powiedziałam
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz